myPolitics
Media
Edukacja
Quizy
AD PLACEHOLDER

Równia pochyła

Z pewnością roku 2020 nie można zaliczyć się w historii Polski do lat „dobrych”.
Opinia
|
1/17/2021, 07:25 AM
|
Adam Frański
Równia pochyła
AD PLACEHOLDER

W mojej ocenie ostatni okres „dobry” Polska miała w latach 90’. Wzrost gospodarczy, odchodzenie od gospodarki centralnie planowanej, wszystko to szło w dobrym kierunku aż do wstąpienia do UE i rządów SLD. Kolejnym dobrym okresem można nazwać wychodzenie z kryzysu z 2008, koniunktura rosła, kryzys mijał. Niestety tak jak po Bitwie pod Grunwaldem, nie wykorzystaliśmy tego sukcesu.

Polityką interesuje się od ponad 2 lat, jestem raczej młodym człowiekiem, więc w sprawach polityki sprzed rządów PiS-u wolę wypowiadać się ostrożnie. O ile teście myPolitics mam współrzędne 0,7; -0,3 i proponowaną partię Nowoczesną to w rzeczywistości o wiele bliżej mi do Pana Żółtka czy Kukiza.

Styczeń w mojej ocenie nie był tragicznym miesiącem (w porównaniu do innych), niestety weszła w życie podwyższona akcyza. Pod koniec tego roku spotkałem się ze statystyką mówiącą, że Polacy w 2020 wydali dużo więcej na alkohol w porównaniu do lat poprzednich. Wynika to rzecz jasna z podwyższonej akcyzy, możliwe, że nawet pijemy mniej, a płacimy więcej. Jest to przykład tego jak media i politycy (ze wszystkich stron sceny politycznej) manipulują prawdą, by przekonać nas do swoich racji. W 2020 widać było to szczególnie. Przywołam tutaj do „Krótkiego filmu o prawdzie i fałszu” SciFuna.

W tym tekście chcę skupić się na Polsce, ale nie można zapomnieć, że styczeń to również zabójstwo Generała Sulejmaniego. Był to akt wojny ze strony USA, zabójstwo cudzego generała. Od razu przypomniał mi się zamach na Arcyksięcia Franciszka Ferdynanda w Sarajewie 28.06.1914. Są to jednak inne sytuacje. I Wojna Światowa wybuchła z powodu wielu innych czynników, tutaj nie było ich tak dużo. Jednakże dziwię się tak mało stanowczej reakcji zbrojnej Iranu. Myślę, że albo nie byli w stanie pokazać nic lepszego, albo to Stany są tak silne, że Iran po prostu bał się.

Luty to pierwsze przypadki koronawirusa w Europie, pierwsze ograniczenia w lotach z Chin. W lutym miałem tygodniowy pobyt w szpitalu, na drzwiach była kartka z informacją, że w razie gorączki po powrocie z Chin należy udać się do izolatki, panowała atmosfera, że wirus to coś dalekiego, coś co nas nie dotyczy. Na wiosnę byłem zdania, że należało po prostu zamknąć całkowicie granice na przyjazd ludzi, wszystkich. Z perspektywy dnia dzisiejszego, początku 2021, gdy mamy ponad 80 mln zachorowań na świecie widzę, że takie rozwiązanie byłoby bez sensu, ponieważ nie można przetrwać się w bańce zbyt długo.

Wiosna, tutaj zaczynają się schody. Ustawa covidowa, ucieczka przed pierwszym przypadkiem wirusa w Polsce. Jestem liberałem, przedtem myślałem, że rząd nie ma nawet takiej mocy, by ograniczyć komuś wolność w przemieszczaniu się, gdy ten nie popełnił żadnego przestępstwa. Myliłem się. Dziesiątki i setki tysięcy osób od prawie roku są więzione w domach bez udowodnionego przestępstwa, ani zarażenia – oczywiste jest, że gospodarka na tym cierpi. Należy przywołać tutaj  art. 228 Konstytucji, pkt. 3. Na podobnej zasadzie jak wyraziłem się w poprzedniej myśli, bliżej mi do kapitalisty niż do socjaldemokraty, czy do trzeciej drogi. Myślałem, że rząd nie ma takiej mocy by zabronić ludziom handlu, pracy, zarabiania na chleb, bez popełnienia przestępstwa. Dla mnie, wolnorynkowca, było to nie do pomyślenia, że rząd specjalnie mógłby mordować miejsca pracy, że ma nawet taką moc prawną. Zapewne jeszcze wiele razy będę zaskoczony. Po trzecie, w maju i czerwcu liczba zakażeń nie spadła, a skoro przy kilkunastu zakażeniach dziennie zamknęli wszystko, a przy kilkuset otworzyli w reżimie sanitarnym, dlaczego od początku nie mogliśmy żyć w reżimie sanitarnym, w maskach?

Właśnie! Maski. Wystarczy zapalić papierosa na zewnątrz by zorientować się, że noszenie maski na świeżym powietrzu (nie w tłumie oczywiście) nie ma żadnego sensu. Natomiast tym samym eksperymentem można dojść do wniosku, że noszenie maski w zamkniętej przestrzeni jest potrzebne. Tutaj, jak i w ogólnym podejściu do epidemii mam rządzącym do zarzucenia kilka kwestii. Tak jak powiedziałem, maska na świeżym powietrzu według mnie nie ma sensu, natomiast w sklepie, w komunikacji publicznej, jak najbardziej ma. Co robią służby? Wlepiają mandaty ludziom którzy idą sami pustym chodnikiem, a jak w autobusie czy tramwaju ktoś maski nie nosi (a bardzo często widzę jak ktoś nie nosi w ogóle, albo opuszcza ją na brodę) nikt się tym nie przejmuje, a właśnie tutaj noszenie maski na największe znaczenie. Ale oczywiście zamknięcie lasów to sposób na wirusa, a potem ich otworzenie i chwalenie się jaki rząd jest dobry, że lasy otworzył.

Zamknięcie szkół – kolejny cios w ludzi, tym razem w tę część, która w przyszłości będzie tą najważniejszą i mam nadzieję, że wtedy rozliczy odpowiednie osoby z tego jaka krzywda została im wyrządzona nauczaniem zdalnym. Jestem uczniem liceum, widzę po sobie i po kolegach ze szkoły, że nauczanie zdalne jest kompletnym niewypałem, nawet to lepiej przygotowane na jesień. Bardzo wielu rówieśników mówi mi, że ma problemy ze snem, a zdecydowana większość znajomych chodzi na terapie, bierze antydepresanty, psychotropy, czy po prostu bardzo się zmieniła. Ludzie stali się ponurzy, przygnębieni, zasiedziali w domach, w których, również z relacji wielu znajomych, nie dzieje się najlepiej. Przed epidemią wymienionych zjawisk obserwowałem dużo mniej. Uważam, że szkoły powinny być autonomiczne, więc powinny same decydować jaką formę nauczania przybiorą.

Myślę, że (jak we wszystkim) trzeba znaleźć złoty środek, lekarstwo nie może być gorsze od choroby, a w przypadku Polski, tak właśnie jest. Gdyby rząd od początku zamiast zaciskać pasa, potraktował społeczeństwo jak dorosłych ludzi, a nie dzieci, myślę, że byłoby dużo mniej szkód zdrowotnych i gospodarczych. Rząd w mojej ocenie powinien stosować zasadę złotego środka w podejściu do epidemii i nie zmieniać znacząco tej strategii. Wprowadzanie, znoszenie, znowu przywracanie ograniczeń wywołuje chęć przeciwstawienia się temu, bunt. Uważam, że powinniśmy pozostać w podobnym stylu życia jak przed epidemią, rzecz jasna z pewnymi ograniczeniami, ale na pewno nie zamknięci w domach, a później wypuszczani, żeby znowu być zamknięci. Stopień obostrzeń jaki był w Polsce latem 2020 jest w mojej opinii bliski temu co powinno być niezmienne od marca (oczywiście mówię tylko o obostrzeniach dotyczących nas na co dzień, nie o kwarantannie domowej, oraz jestem zdania, że o wprowadzeniu strefy żółtej lub czerwonej powinny decydować władze powiatu, jeśli już taki podział jest). Rząd powinien jasno dać do zrozumienia, że gdy nie będziemy się stosować do obostrzeń to służba zdrowia się załamie, i sami będziemy ponosić tego konsekwencje, tymczasem  to oni grożą konsekwencjami, które potem nie są wyciągane, a jak są to za kwestie które nie zmieniają sytuacji epidemicznej.

Wybory. Kolejny przykład bałaganu prawnego. W mojej ocenie wybory powinny się odbyć w maju zgodnie z wyznaczonym terminem. Jednakże Platformie opłacało się te wybory odłożyć na później by zmienić kandydata na takiego, który mógłby rywalizować z Dudą. PiS-owi też opłacało się je przełożyć, ponieważ sondaże dawały drugą turę albo z Hołownią, albo z Kosiniakiem - Kamyszem, w obu przypadkach (szczególnie z Hołownią), sondaże wskazywały na dość duże prawdopodobieństwo przegranej Dudy. Kosiniak–Kamysz w wyborach w czerwcu osiągnął wynik bardzo słaby, gdyby wybory odbyły się w maju mógłby być teraz prezydentem. Co PSL mógł zrobić by wybory odbyły się w maju? Wybory w maju odbyłyby się, gdyby senatorowie z PSL poparli ustawę o głosowaniu korespondencyjnym, i  tym sposobem mogliby w tej chwili mieć swojego prezydenta. Stałoby się tak tez gdyby tą ustawę poparło dowolnych kilku senatorów czy to z Platformy czy z Lewicy. Jednak te ugrupowania wolały zaryzykować zwycięstwo Dudy, niż prezydenturę kandydata z innej partii opozycyjnej lub kandydata „niezależnego”. Opozycja (świadomie czy nie) pomogła Dudzie w zdobyciu drugiej kadencji. Dochodzi tutaj kwestia Jacka Sasina, który wydał 70 mln zł na wybory w maju, które się nie odbyły. Uważam, że powinny się tym zająć odpowiednie organy ścigania i wyciągnąć konsekwencje wobec odpowiednich osób.

Jesień przyniosła większą liczbę zakażeń, która zmieniała się wraz z liczbą testów, możliwe, że był to przypadek, trudno powiedzieć. Nastąpiła kolejna zmiana strategii, na taką, którą rząd obiecał, że będzie stosować. Według niej narodowa kwarantanna miała być powyżej 30 000 zachorowań dziennie. Mamy kilka tysięcy zachorowań dziennie - narodowa kwarantanna. Narodowa kwarantanna, która okazała się być tylko zamknięciem galerii i izolacją dla przyjeżdżających z zagranicy transportem zbiorowym. Kolejny raz potwierdza się moja teza, że gdyby PiS zrealizował wszystkie obietnice, i robił to co mówi, że robi to od dawna nie byłby u władzy. Gdyby teraz były takie obostrzenia jak na wiosnę, to w połączeniu z wciąż tlącymi się protestami w sprawie aborcji, różnie mogłoby być.

Sylwester – chaos prawny. Najpierw mówią, że jest godzina policyjna, potem, że nie ma, potem ze policjant będzie decydował, a na końcu, że tylko apelują, ale z mandatami. W końcu nikt nie wiedział co jest, ludzie robili w Sylwestra swoje i nic się nie stało.

Podczas jesiennego wzrostu zachorowań Trybunał Konstytucyjny postanowił włożyć kij w mrowisko i wydać wyrok wszyscy wiemy jaki i w jakiej sprawie. Jestem mężczyzną, więc nie mam zdania w kwestii przepisów aborcyjnych, ponieważ nigdy nie będzie mnie ten problem dotyczył. Jedyne co mogę powiedzieć, to że dopóki funkcjonował kompromis aborcyjny, który warto przypomnieć był bardzo wspierany przez śp. Lecha Kaczyńskiego, w społeczeństwie była względna zgoda i konsensus. Równowaga i społeczne porozumienie zostały zaburzone, więc wybuchły protesty. Premier wyroku jak na razie nie opublikował, protesty ucichły. Zobaczymy co będzie dalej.

Ostatnia kwestia, którą poruszę – „veto” Polski wobec unijnego budżetu. Na początku chciałbym zaznaczyć, że jestem eurosceptykiem. Unia, dla mnie to było wiadome, że tak się w końcu stanie, zacznie uzależniać wypłaty pieniędzy od czegoś. Padło na praworządność, ponieważ od dłuższego czasu trwa konflikt naszego rządu z Brukselą o tę kwestię. Na TVP oczywiście wybrzmiały paski, że Unia chce uzależnić pieniądze od „ideologii LGBT” itp. Rząd straszył vetem, jakby to była racja stanu, a ostatecznie „wynegocjował” to, że nic nie wynegocjował, środki z Unii dalej będą zależeć od praworządności w danym kraju. Premier przystał na warunki krajów zachodnich.

Podsumowując, w mojej ocenie ten rok przynosił przekraczanie kolejnych granic absurdu (z wielu stron sceny politycznej) i staczania się po równi pochyłej. Dużo błędnych decyzji wynikających często po prostu z powodu złych ludzi na złych stanowiskach, czy braku podejścia pragmatycznego ze strony rządzących oraz stosowania takich ważnych w mojej ocenie zasad jak „chcącemu nie dzieje się krzywda”. Nie wiąże dużych nadziei z 2021 rokiem.

Autor
Adam Frański
Mam 18 lat, polityką interesuję się prawie od zawsze. Mam poglądy wolnościowe. Można się ze sobą nie zgadzać, ale kultura dyskusji jest najważniejsza.
AD PLACEHOLDER

Blitz

AD PLACEHOLDER
Made with  by myPolitics Team